Historia niesensacyjna - plan wydarzeń
2007-01-12 11:15:32Wyobraźcie sobie, że groteska staje się regułą rządzącą waszym życiem. Każdy wasz ruch przetworzony będzie przez bardzo krzywe zwierciadło. Wszystko staje się niepewne i rozmazane. Taki współczesny Dom Po Drugiej Stronie Lustra, gdzie tort najpierw się je, potem kroi, a na końcu ledwie podaje.
Spójrzcie teraz wokół siebie na świąteczne pobojowisko. Być może po poniższym tekście wyda wam się jaśniejsze. Być może okaże się, iż wcale nie było tak cukierkowo - choinkowo. A być może to same truizmy, a wy to wszystko już wiecie.
W takim razie - po nas choćby potop!
Rzecz dzieje się w ogromnym Centrum Handlowym. Jesteś młodym adeptem sztuki Kup dużo i tanio. Postanawiasz zmierzyć się z Bestią. Czas ucieka, a potwór nie lubi spóźnialskich. Takich jak Ty pożera na poranną promocję na jogurty. Uzbrojony w kartę złotoodblaskową przechodzisz przez magiczne wrota, wiodące do Krainy Ratami Bez Odsetek Płynącej. Ale! Nie chwal dnia, przed zachodem słońca. Za Tobą ledwo wejście. Gdy już uporasz się z mapą magiczną, gdy już wybierzesz ląd docelowy, gdy podejmiesz decyzję - biorę to! - dopiero żeś wyruszył z linii startowej. W boksach obok Ciebie startują wyśmienici zawodnicy. W końcu jest niedziela, ludzie nie po to założyli kościelne dżinsy, aby z chłystkiem, który o życiu nie ma pojęcia, przegrać w tak istotnych igrzyskach. Promocje, Takie Promocje, nie zdarzają się każdego dnia. Nie zawsze kupisz za półtorej ceny rzeczy nie wartej jednej czwartej Twej uwagi.
Więc ruszyły konie po betonie! Pani w różowym kapelusiku wysuwa się na prowadzenie, tuż za nią plasuję się Józio hydraulik. Trzecie miejsce okupuje Bogdan, który zapalczywie walczy z guzikami w dresie. Wynajętym melexem majestatycznie sunie człowiek o platynowej karcie na przedzie. Publika szaleje! Wrzawa, oklaski na trybunach! Uwaga! Przed nami ostry zakręt przy choince. Tragedia! - platynowa karta ląduje w fast foodzie (dzieci się ucieszą ze składanej, plastikowej zabawki, której tak naprawdę nikt nie potrafi złożyć). Jeden konkurent gryzie piach, z podwójnym serem oczywiście! Pani w różowym kapelusiku wciąż na czele peletonu. Przed startem poszła plotka, iż używa błyszczyka bez ®, ale informacje to nie potwierdzone, więc wróćmy do wyścigu. Jak mawiał znany komentator - wiatr nie ustał, a wręcz przeciwnie deszcz nie zelżał. W kącie lodami wypełnionym dochodzi do bójki! To niesamowite, to co rozgrywa się na naszych oczach! Z jedną ręką wciąż majstrującą przy guzikach dresu Bogdan kładzie na łopatki hydraulika, klnącego siarczyście pod nosem: „We Francji by tak nie było!". Ale co z Tobą, młody adepcie? Nogami powłóczysz, jakbyś na stracenie gonił. Nie po to oszczędzałeś trzy miesiące, aby nie stracić wszystkiego w trzy minuty! Nie pozbawiaj się radości! Uśmiechnij się, biegnij, walcz! Tak! Nie za darmo z głośników sączy się Eye of the Tiger. Chwalmy pana i do przodu, gdyż oto albowiem że pani w różowym kapelusiku zapada się pod ziemię! Nikt nic nie wie, halo? Studio? Że co? Że jak? Zamieniła się z manekinem z wystawy krzycząc: Będę młoda, będę piękna? Rzeczywiście! Do wyścigu w jej miejsce dołącza Plastikowy Ludzik. Bogdan ino ślepiem łypnął z pozycji czołowej. Młody adept wciąż zdezorientowany obserwuje zmieniający się krajobraz, każda nowa sejl kusi go i wabi. Nie wiesz? Nie rozumiesz? Biegnij, bo przecież o sam pęd chodzi! Po minięciu hopki złożonej z nieużywanego kosza na dary dla tych jakiś tam biedaków Plastikowy Ludzik i Bogdan idą łeb w łeb, plastik w plastik, fantastik w fantastik. Cóż za zacięty pojedynek! Ufff... Punkt kontrolny, siedemnaście godzin przerwy i odpoczynku w kolejce do kasy zaostrzy apetyty widzów na kolejną odsłonę tego dramatycznego dramatu o smaku dramatowym. Nie tak łatwo zaspokoić pragnienia Mas. Zwłaszcza tych Mas Owych. Drugi etap rozpoczynamy równo o 21:37. Młody adept jedynie z kilkuminutowym opóźnieniem wyruszy w dalszą trasę. W końcu jeden, by wszystkimi rządzić, jedno, byle wszystkim sprzedać. Zaskakujący jest brak wigoru Bogdana. W samoobsługowej aptece żalił się Goździkowej, że Basia! że ketoprom! Spuśćmy zatem zasłonę milczenia na taką haniebną niechęć i dyletanctwo. W ten czas nie pędzić, to już lepiej w ogóle się przyznać do ubogich krewnych i dziurawych podeszw i wstyd już na całego robić. Jak niszczyć, to po nas choćby potop!
Podczas wczorajszego wywiadu dla telewizji MamMundurekWięcZapomnijŻeJesteśNiewinnyBoWidziałemJakWynosiszBransoletkę, w skrócie 112, Plastikowy Ludzik na pytanie Za co chcesz kochać Bestię odpowiedział, że jak klepnie nas w policzek, to on drugiego nie nadstawi, i że on to tak naprawdę w żłobie leży, tani był, z ekologicznej skóry, malusieńki, perełeczka. A przedwczoraj wykupił pakiet darmowych smsów i czuje, że wygra. Pochwały dla niego, laury, wawrzyny. Niech wie cham, jak się państwo bawi!
A jak skończył się wyścig raczą Chamstwo zapytać? A jakie to ma znaczenie? W ten cenny czas nie traćmy czasu na głupoty. Skupmy się na targecie i promołszyn. Bo bezinteresowne uśmiechy, życzenia zdrowia i pomyślności, na ziemi rajski przebyt, atmosferę miłowania mamy przecież niemal każdego dnia.
Mariusz Skrzypek
(mariusz.skrzypek@dlastudenta.pl)
(fot. Artur Guz)