Dzieje się - Sztuka

Depeszowcy kontra depesze

2007-01-25 14:58:14

 Tutaj każdy chce mieć swój dekalog. Każdy depesz, względnie depeszowiec wiesza go potem na ścianie, obok mnóstwa tłustych, cudownie odbijających światło, wycałowanych i wypieszczonych plakatów Depeche Mode.

Jego (dekalogu) punkt dziesiąty mówi : „Pamiętaj, że jesteś Depechem, a tym samym jakby częścią Depeche Mode. Zgłębiaj teksty, na nich ucz się życia i postępuj zgodnie z zasadami w nich zawartymi. Jeśli obrałeś drogę wytyczoną przez Martina, to się jej nieustannie trzymaj. Nie przynieś wstydu Depechowskiej Rodzinie". Jest to ostatni paragraf, wieńczący „Dziesięć przykazań prawdziwego fana Depeche Mode". Kim do licha jest Martin? O co tu chodzi? Aby wniknąć w głąb tego fenomenu - tajemnicy depesza, zdobądźmy się na odrobinę otwartości. Niemożliwe? Nie wierzę. Nietrudne przecież będzie dostrzeżenie duchowego ustosunkowania autora „Dekalogu" (jednego z wielu takich), autentycznego przekonania o zawartej w tekstach zespołu moralnej sile. M jak morale! Przekonajmy się wreszcie, że te piosenki tak naprawdę zawierają w sobie wiedzę tajemną, dostępną jedynie garstce wtajemniczonych. Komu? Rzecz jasna, prawdziwym fanom Depeche Mode.

Europa środkowo - wschodnia, jak się okazuje, stanowi bardzo płodne w depeszowych wyznawców terytorium. Co znamienne, Polska plasuje się zdecydowanie w czołówce tejże klasyfikacji. Nie ma co - jesteśmy awangardą. Od dawna mówi się o subkulturze depeszy, której wyjątkowość przejawia się głownie w wizualnej dbałości o własną odrębność, w wyniku czego członkowie tej społeczności narażeni są na ataki i krytykę reszty społeczeństwa. Już same zdefiniowanie tej grupy jako subkultury niesie wraz z sobą sprzeczność, subkultura przecież zawiera w sobie jakąś ideologię. Ale depeszowcy i ideologia?

Rzućmy precz muzykę, tutaj liczy się wygląd. Visage! Wizerunek ten rozpoczyna się od specyficznego ufryzowania, oryginalnie dobranej odzieży wierzchniej czy makijażu (jako nieodłącznego elementu kreacji gwiazd lat 80. i 90.), kończąc na cudownie wybielanych dżinsach, platformowych, blaszanych kamaszach. Zaryzykować można stwierdzenie, iż muzycy stali się niejako kreatorami mody, której nosicielami stały się rzesze tysięcy niekoniecznie już młodych ludzi. Zaprezentowany dalej artykuł wiernie oddaje ów niekonwencjonalny trend: „Czwartkowy wieczór w jednym z łódzkich pubów. Przy stołach wielu młodych, ubranych na czarno ludzi. Chłopcy z charakterystycznymi fryzurami - wygoleni po bokach i z tyłu, ze sterczącymi do góry grzywkami". Z pewnością fotografie najwierniej oddadzą to, co decyduje o stylu depesza, dlatego zaryzykujmy obejrzenie kilku znamiennych zdjęć.

Poniżej obserwujemy uwiecznionego na portrecie Martina Gore'a, obok zdjęcie zespołu w całej krasie, wokalista Dave Gahan (drugi od prawej) prezentuje fryzurę z grzywką ukształtowaną „na lotnisko".









 


Przyznać trzeba, iż od pierwszych chwil uderza niekonwencjonalne połączenie męskiej natury, podkreślonej agresywnymi, skórzanymi kurtkami, srebrnymi krzyżami i metalowymi, ostrymi ozdobami, skonfrontowanych ze zniewieściałością zastosowanego makijażu czy wykorzystywanych wielobarwnych farb oraz pianek rozjaśniających włosy. I te wyśmienite, policyjne czapeczki z lateksu! Ciasteczko... Michaś Witkowski byłby zachwycony.

Wszystko zaczęło się w 1985 roku, od koncertu Depeche Mode w Warszawie, podczas którego zespół zahipnotyzował ludzi swoją muzyką. Czyli tłumacząc na czystą polszczyznę, publika oszalała na punkcie tęczowego wizerunku swych bożyszczy, muzykę mając za nic. Rzecz jasna przesadzam. „Na fali histerii powstała jedna z najoryginalniejszych subkultur w Polsce". Jej członkowie tworzyli swoistą awangardę. Kobiety kochały swoich depeszów do szaleństwa, okazując to często zmieniały partnerów, ale tylko w obrębie grupy. Było to niemal odrębne, rządzące się swoimi prawami społeczeństwo. Stałym miejscem spotkań depeszowego ruchu był warszawski klub "Hybrydy". Kontestacja zastanego ówcześnie społecznego porządku, w obecnych czasach nobilitowania wszelkich przejawów opozycyjnej czy wrogiej dla systemu PRL działalności, budzi z pewnością szacunek. Tak jest, panie i panowie - depesze byli prawdziwą opozycją! Sama kategoria „ruchu" wydaje się jednak już grubo przesadzona, gdyż jest to społeczność pozostająca w bezruchu, obecnie zwracająca się raczej ku przeszłości i czasom świetności. W tym paradoksalnie tkwi ichnia moc i potęga. Czas do którego depesze przenoszą się najchętniej to czas największej popularności Depeche Mode w Polsce, który wyznacza początek lat 90. Nie potrzebna im jednak proustowska magdalenka, która umożliwiłaby psychiczną podróż w czasie - wystarczą dobrzy znajomi, industrialny zew muzyki najwspanialszego ze wszystkich Zespołu, swawolne ustosunkowanie do swej zawieszonej gdzieś (daleko w innej konstelacji) rzeczywistości.

Od kilku lat obserwowany jest odwrót „depeszowców", którzy spychani są coraz bardziej w społeczną otchłań przez zagorzałych wielbicieli gwiazdek współczesnej muzyki pop, hiphop, wyznawców oratoryjnego Piotra Rubika. Jednak nie oznacza to zupełnego impasu. Już w 1997 r. „Ekspress Wieczorny" donosił : „Kiedyś było o nich głośno. Jeszcze kilka lat temu po ulicach snuli się krótko ostrzyżeni młodzi ludzie w czarnych, nabijanych ćwiekami skórach, ciężkich butach z metalowymi czubkami i z żelaznymi krzyżami na szyjach. W tzw. normalnej części społeczeństwa budzili ciekawość, śmiech, czasem strach... Później wszyscy o nich zapomnieli. Wydawało się, że najlepsze czasy depesze, czyli zagorzali fani brytyjskiego zespołu Depeche Mode, mają już za sobą. A jednak. Dinozaury niezupełnie wyginęły, po prostu czyhają na dogodny moment.

Obecnie najczęściej obserwowaną formę funkcjonowania subkultury depeszowców stanowi uczestnictwo w okresowych walnych spotkaniach - zlotach. Istnieje internetowy „System rejestracji zlotów - Celebrator", którego ideą jest umieszczanie danych o planowanych w przyszłości lub wcześniej zorganizowanych spotkaniach fanów. Mają one zarówno charakter ogólnopolski, jak i regionalny czy zupełnie lokalny, a łączy je niezmienna chęć uczestniczenia we wspólnej, gremialnej celebracji, która czasem przybiera znamiona dzikiego rytuału. Stanowi to ponadto okazję do odnowienia zamierzchłych, pod pajęczyną nawet zapomnianych znajomości, trzeba bowiem wiedzieć, iż proporcje wiekowe wśród depeszowców skupiają się przeważnie powyżej granicy 30. roku życia. Co za tym idzie, praca, codzienność i szarość życia zawodowego, uczuciowego wzmagają w wielbicielach Depeche Mode pragnienie eskapistycznego oderwania się od nieustannych dylematów im towarzyszących. Rzeczywistość skrzeczy! Ponadto zloty stanowią nietuzinkową okazję do zaprezentowania, jakże istotnego, własnego stylu w doborze odzieży, swoistego dress - code, wizażu, wyobraźni i kreatywności. Liczy się finezyjnie przycięta grzywka, galaktyka różnobarwnych pasemek na owłosieniu, panowie czasem zapuścić mogą zawadiacką, hiszpańską bródkę. Świadczą o tym umieszczane na internetowych forach zdjęcia, bardzo charakterystyczne. Obowiązuje kult wybitnie patriarchalny, uprasza się zatem czytelników sfeminizowanych ideowo o dalsze zaprzestanie lektury. Depesze bowiem (nawet depesze - kobiety) chcą być męscy, świadczą o tym zarówno podobne cechy ubioru, jak i przybieranie, czasem usilnie przerysowanych pozycji, wzmagających w ich poczuciu pierwiastki składowe płci zwanej brzydką. Przemawiają za tym wysyłane w kierunku widza sygnały niewerbalne, tj. schowane w kieszeniach dłonie, nonszalancki sposób pozowania, kokieteryjne spojrzenia, nonszalancja à la James Dean skrzyżowany z Rysiem z Klanu.

Cokolwiek by o nich sądzić, są subkulturową awangardą od ćwierćwiecza. Depesze kontra Depeszowcy, obyczajowa egzotyka w swej ciągłości niemalże rodzinnych więzów, muzycznych i obyczajowych koneksji posiada nad wyraz wiele twarzy. I jeszcze więcej fryzur. Narażeni co najmniej na śmieszność, często zwymyślani, zelżeni, wystawieni na ataki i pogardę, niezłomnie kultywują przedziwny rodzaj niekiedy rytualnej, zbiorowej celebracji. Żyjący w permanentnym zachwycie, często nie zdający sobie sprawy z własnej karykaturalności, zwielokrotnieni wielbiciele swych niedościgłych guru. „Nie staraj się przystosować świata do siebie, Ty sam się do niego przystosuj", w tych słowach pobrzmiewa duch drugiego, depeszowego przykazania, nieznośnie moralizatorskiego, ocierającego się o przeraźliwą śmieszność, z której nikt nie zda sobie sprawy. Bo i po co. Czy wykonają kiedykolwiek ostatnią ofensywę?

Grzegorz Czekański
(grzegorz.czekanski@dlastudenta.pl)

Źródła:
1. www.depechemode.pl , 10 przykazań prawdziwego fana Depeche Mode
2. www.depechemodeforum.pl
3. www.depechemode-forum.pl
4. www.devotees.pl
5. Bravo Girl
6. Express Wieczorny
7. Steve Malins, Depeche Mode - biografia, Poznań 2004


Słowa kluczowe: depeche mode
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • Co to za artykuł [0]
    PiotrDM
    2023-02-15 09:13:37
    Kiedyś jak ktoś tak fikał prawdziwy depech trzymał się jednej zasady- Z glana disco man'a.
  • Mamy się dobrze [0]
    Jarek
    2022-06-11 07:48:26
    Jest rok 2022 i nadal mamy się dobrze( my Depesze). A ideologia? A po co? Ideologie są niepotrzebne i złe. Miłość jest dobra, a nasza grupa( społeczność fanów Depeche Modę) opiera się na miłości do tego wspaniałego zespołu. I to jest dobre. Straszny żal, że nie ma już Fletcha.
  • Autor tekstu jest wiernym fanem disco polo [0]
    Dave
    2018-03-23 14:13:02
    zapewne. Dlatego obraża całą rzeszę fanów Depeche Mode.
  • Nie znasz, nie oceniaj [0]
    pff
    2017-05-15 16:58:29
    Ja również czuję się urażona tym, że ktoś kto się w ogóle nie zna bierze się za pisanie artykułu o wiernych fanach Depeche Mode. Znasz dobrze chociaż jednego z nich? Wiesz, co którykolwiek z nich przeżył w swoim życiu? Jak się zapewne domyślam, nie. No cóż, najłatwiej jest tylko krytykować kogoś, nie próbując nawet postawić się w jego sytuacji, nieprawdaż? Dlatego jeśli będziesz pisać tego typu artykuły postaraj się chociaż, żeby były one w miarę wiarygodne, bo jak widzę ten absolutnie mija się z prawdą.
  • Nie znasz, nie oceniaj [0]
    pff
    2017-05-15 16:57:31
    Ja również czuję się urażona tym, że ktoś kto się w ogóle nie zna bierze się za pisanie artykułu o wiernych fanach Depeche Mode. Znasz dobrze chociaż jednego z nich? Wiesz, co którykolwiek z nich przeżył w swoim życiu? Jak się zapewne domyślam, nie. No cóż, najłatwiej jest tylko krytykować kogoś, nie próbując nawet postawić się w jego sytuacji, nieprawdaż? Dlatego jeśli będziesz pisać tego typu artykuły postaraj się chociaż, żeby były one w miarę wiarygodne, bo jak widzę ten absolutnie mija się z prawdą.
  • Re: Szczera prawda:) [0]
    Odpowiedź na: Szczera prawda:)
    kriss
    2012-11-05 09:29:31
    Depeszowcy nie maja zadnej ideologi !Jaka otoczka? Nie wiesz co mowisz!Liczy sie tylko muzyka i kolekcjonowanie wszystkiego co wiaze sie z zespolem!
  • Ignorancja, chamstwo plus nieumiejętność pisania [0]
    A.
    2011-11-02 14:36:15
    Jak to możliwe, że portal dlastudenta.pl w ogóle opublikował taki tekst? Intelektualnie wiek jego autora oceniam na wczesne gimnazjum. Osobiście czuję się bardzo urażona treściami zawartymi w artykule. JUŻ NIGDY NIE WEJDĘ NA TĘ STRONĘ! BĘDĘ TAKŻE ZNIECHĘCAŁA DO TEGO ZNAJOMYCH! Redakcja powinna brać odpowiedzialność za publikowane treści! Nikt nie ma prawa ot tak szydzić sobie z czyichkolwiek zainteresowań, jeśli nie są oni szkodliwe.
  • Szczera prawda:) [1]
    ghostfacekillah
    2011-05-29 10:55:11
    Bardzo dobrze napisane,mam znajomych fanów Depeche Mode i szczerze to jest subkultura o bardzo ograniczonej ideologii.Muzyka ogólnie jest spoko,ale otoczkę jaką robią wokół tego fani jest jedynie godna pogardy.
  • brak słów... [0]
    somebody
    2010-12-06 21:10:15
    ech, szkoda słów dla tak "prostackiego" wywodu..., bleee
  • ? [0]
    kathrina
    2009-06-25 20:13:23
    Nie wiesz, to nie pisz... Równie dobrze mogłabym Tobie teraz pojechać za to, że lubisz nosić różowe skarpetki i zmieniasz gacie co drugi dzień nietolerancyjny ignorancie. Naucz się obiektywizmu, bo w ten sposób możesz pisać dla siebie, w swoim pamiętniku z jednorożcem na okładce.
  • ????????? [0]
    ...
    2008-05-04 15:07:33
    Człowieku, ile ty masz lat?
Zobacz także
Polecamy
Polecamy
Ostatnio dodane
Dizajn na fali
Rusza Cykl "Dizajn na fali" z myślą o studentach Kraków

Pierwsze spotkanie odbędzie już 20 marca!