Slot Art Festiwal 2007
2007-07-18 12:33:07Taką notkę odnajdujemy na ostatniej stronie informatora piętnastej edycji Slot Art Festiwalu, który w tym roku odbywał się od 11 do 15 lipca. Jest to jedyna plenerowa impreza w Polsce, na której co roku spotyka się kilka tysięcy młodych (przede wszystkim duchem) ludzi z kraju i zagranicy, którzy bez narkotyków i alkoholu (przynajmniej na terenie samego festiwalu) we wspaniałej atmosferze, przez pięć dni i nocy korzystają z atrakcji, jakie przygotowali dla nich organizatorzy. A na Slocie na pewno k a ż d y może znaleźć coś dla siebie. Niewystarczającym będzie wymienić mnóstwo - choć to i tak za mało dla kilku tysięcy ludzi - ciekawych warsztatów (m. in. muzycznych, językowych, aktorskich, tanecznych, artystycznych, sportowych, filmowych, dziennikarskich, komputerowych itp.; w tym roku było ich 120), wykładów (światopoglądowych, popularnonaukowych, muzycznych, o sztuce, o społeczeństwie), różnorakich inicjatyw społecznych (m. in. Stowarzyszenia Amnesty International, Fundacji Polskiej Akcji Humanitarnej, Stowarzyszenia Lepszy Świat, Autorskich Liceów Artystycznych), wystaw, koncertów, przedstawień teatralnych i pokazów filmowych... Bo tak naprawdę tym, co decyduje o atmosferze Slotu jest miejsce, w którym impreza się odbywa (od 2001 roku jest to zabytkowe Opactwo Cysterskie w Lubiążu k/ Wołowa), a nade wszystko ludzie, którzy ją przygotowują i ci, którzy w niej uczestniczą.
Pełna przyjaźni i otwartości atmosfera sprawia, że na festiwalu każdy odnajdzie swoje miejsce. Tak naprawdę nie trzeba uczestniczyć czynnie w żadnym z warsztatów, bo częstokroć samo obserwowanie innych sprawia wiele radości. Jednak kiedy chce się nauczyć czegoś nowego nie należy mieć obaw, że jest się osobą początkującą, bo prowadzący warsztaty są wspaniałomyślni i każdemu z osobna wszystko po kolei tłumaczą. Ludzie przekazują innym swoją wiedzę, nie ma w ich postawie żadnej pychy, udawania kogoś lepszego. Wszystkie działania mają na celu wymienienie się umiejętnościami, spostrzeżeniami, doświadczeniami, i nikt nie jest tam po to, aby pokazać tylko siebie.
Na terenie festiwalu działa także „Pomoc drogowa”, czyli grupa ludzi, do których można zwrócić się w razie „problemów duchowych”, a także punkt konsultacyjny, w którym można otrzymać odpowiedzi na trudne pytania (m. in. odnośnie narkotyków, alkoholu, przemocy itd.) oraz wysłuchać prelekcji na tematy związane z uzależnieniami.
Jeśli nie ma się ochoty uczestniczyć w warsztatach lub po prostu przychodzi chęć na odpoczynek, można skorzystać z jednej z kafejek lub klubów. W tym roku na Slocie było ich pięć: Cafe Kiwi, mieszcząca się w klasztornym wirydarzu (po północy działa tu zawsze scena eksperymentalna i klubowa); podziemny Klub Kalafior ze sceną clubbingową; Cafe Cytryna, w tym roku prowadzona przez fundację Sprzeciw! (po północy odbywają się tu koncerty unplugged); ponadto Reggae Tent - herbaciarnia prowadzona przez sąsiadów zza południowej granicy oraz nowość tegorocznej edycji - Jesus Freaks Cafe - „the art of coffee”, w której podaje się kawę i herbatę pochodzącą „ze sprawiedliwego handlu”.
Jak co roku, pomimo tylu zajęć, nowych doznań i nie zawsze udanej pogody, codziennie pod słynnym platanem oraz na terenie całego festiwalu spontanicznie tworzyły się grupy, które pokazywały to, czego się nauczyły. I tak m. in. można było zobaczyć bębniarzy (grających na djembe, kongach, beczkach), tancerzy capoeiry, spektakl teatru pantomimy zatytułowany „Stworzenie”, ponadto występ bajkoczytaczy i wielu innych.
SAF’07 skończył się szybciej niż zaczął... Pięć dni i nocy minęło jak krótka chwila wypełniona mnóstwem nowych doznań. Dlatego wszyscy już teraz odliczają dni do przyszłorocznej edycji festiwalu. Trudno będzie przeczekać ten rok, ale ważne, że otrzymało się inspirację. Bo wyjeżdżając z Lubiąża staje się nowym człowiekiem. W nowym wymiarze...